Dziś znowu droga na wschód, kilometry uciekają spod kół naszego autobusu. Dopadła mnie w końcu "zemsta sułtana" czuje się fatalnie i nic z tego odcinka nie pamietam:-( dobrze, że Aga robi zdjęcia.
4 tabletki nifuroksazydu, 2 nospy, metoclopramid, gorzka czekolada i cola... i już trochę lepiej:-)
Jedziemy do Kars- miasta słynącego z ruin antycznego pałacu usytuowanego na szczycie wzgórza. Wprawdzie ruiny oglądamy z daleka, ale za to wykorzystujemy wolny czas na samodzielne zwiedzanie miasta.
Kars jest miejscem gdzie toczy się akcja powieści Śnieg (tudzież w innym tłumaczeniu: Zima) laureata Literackiej Nagrody Nobla z 2006 roku Orhana Pamuka (minął już jakiś czas, a ja ciągle przymierzam się do jej przeczytania)
Po lunchu jedziemy jeszcze bardziej na wschód (piękną szeroką drogą, która służyła również jako pas startowy dla samolotów wojskowych) do miasta Ani - dawnej armeńskiej stolicy (teraz położone na granicy między Turcją, a Armenią)
Ani - już 1000 lat temu liczyło 100 tys. mieszkańców! Swoją potęgą i sławą dorównywało Konstantynopolowi. I niech się schowają takie miasta jak Paryż czy Londyn, które wówczas były w zasadzie mało znaczącymi osadami... Tu tętniło życie, współistniały Kościoły i Meczety... kiedy Polska była drewniana tu budowano potężne kamienne budowle. Miasto przechodziło z rąk do rąk, ale kiedy w 1319 r. trzęsienie ziemi zniszczyło większą część zabudowań całkiem zaczęło upadać. Łupieżcze wyprawy i zmiana szlaków handlowych dokonały reszty - Ani utraciło swoją pozycję i opustoszało... teraz to już tylko malownicze ruiny...
Jeszcze do niedawna podobno wszędzie było wojsko, nie można było robić zdjęć, na zwiedzanie potrzebne było specjalne zezwolenie - prawdziwe miasto-widmo. Obecnie powoli robi się normalnie, można swobodnie zwiedzać, robić zdjęcia, pojawiają się tablice informacyjne dla turystów. Niby kawał HISTORII, ale zwiedzających jeszcze mało. Oprócz nas zaledwie kilka innych osób, czujemy się trochę jak pionierzy. Tutaj nie ma takich tłumów jak w innych miejscach. Wprawdzie nie jesteśmy jednymi z pierwszych odkrywców, ale miło jest zobaczyć miejsca dotąd słabo znane, a naprawdę warte zobaczenia. Zresztą Turcja wschodnia właśnie otwiera się na świat i pewno coraz więcej ludzi będzie tu zaglądać.
Zdjęcia mamy bez ludzi w tle:-)
PS: dla dzieci z pobliskiej wioski warto zabrać jakieś cukierki - ich uśmiech na twarzy - BEZCENNY...
Ten dzień był jednak ciężki. Kolejne tabletki nifuroksazydu i nospy. Wieczorem gorączka, nawet nie pamiętam Hotelu, chyba urwał mi się film.